EFC

Aktualności

 szósta rocznica śmierci Andrzeja Czerneckiego
18.05.2018

Dziś wypada szósta rocznica śmierci Andrzeja Czerneckiego, Fundatora Fundacji EFC. Tak wspominają go najbliżsi współpracownicy

Ela Broda:
 
Po raz pierwszy Pana Andrzeja spotkałam w nowym biurze Fundacji EFC na Bagnie. Od razu wydał się postacią charyzmatyczną. Mówił o europejskości, a osiem lat później pierwsze roczniki stypendystów kończą najlepsze uczelnie medyczne, handlowe, techniczne, z wielkim kapitałem społecznym otrzymanym od Fundacji EFC.
 
Łukasz Krzemiński:
 
Pamiętam jak Komisja Stypendialna po raz pierwszy przyznawała stypendia – wtedy program stypendialny nosił nazwę Akropol. Komisja podczas wyboru kandydatów przywiązywała dużą wagę do tego, czy dany kandydat ma szansę dostać się do liceum. Ponieważ w województwach małopolskim i świętokrzyskim współpracowaliśmy tylko z jednym liceum, które miało bardzo wysokie progi punktowe, komisja ustaliła, że z tych województw przyjmie tylko i wyłącznie laureatów, gdyż tylko oni mają gwarancję dostania się do szkoły. W związki z tym na dwa województwa przyznano bardzo małą liczbę stypendiów, a ja jako koordynator pozostałem z poczuciem niesprawiedliwości, gdyż nie dano szans bardzo dobrym kandydatom. Pan Andrzej po obradach komisji zauważył moje niezadowolenie – chyba po mojej skwaszonej minie - i zapytał co się stało. Gdy wyjaśniłem swoje wątpliwości, Pan Andrzej był gotowy odwrócić do góry nogami wyniki rekrutacji. Oczywiście nie było już to możliwe, ale znalazło się rozwiązanie, dzięki któremu, ostatecznie, więcej osób mogło zostać Stypendystami w Krakowie. Myślę, że ta sytuacja obrazuje, że Pan Andrzej dał mi się poznać jako osoba, która traktuje innych po partnersku, liczy się z odmienną opinią i potrafi podejmować śmiałe, szybkie decyzje.
Wojciech Wyszogrodzki: Choć Andrzeja Czerneckiego nie ma już wśród nas, jest przecież obecny duchem w dziełach, które stworzył. 23 lata temu poznałem człowieka wybitnie utalentowanego i odważnego, lecz, jak mi się wtedy wydawało, niepoprawnego fantastę. Andrzej roztoczył wtedy przede mną wizję firmy potentata – światowego lidera jednorazowych nakłuwaczy bezpiecznych. Uwierzyłem mu jednak. Jego entuzjazm zaraził mnie całkowicie – przez kolejnych 16 lat dzień po dniu pomagałem Mu w dążeniu do tego ambitnego celu. I udało się. Dzięki biznesowej intuicji Andrzeja jego z pozoru szalone pomysły okazały się osiągalne, przynosząc firmie bardzo konkretne zyski. Jego już nie ma, ale jest HTL – przedsiębiorstwo zatrudniające ponad 1000 osób i pozostające jednym ze światowych liderów na rynku sprzętu medycznego. Jest też Fundacja, którą założył, dziś kierowana przez Jego synów – Igora i Andrzeja, niosąca pomoc i nadzieję setkom uczniów z biedniejszych regionów. Czego więcej potrzeba, żeby zostać nieśmiertelnym? Andrzej żyje w naszych duszach i to jest najcenniejsze!
 
Maciej Ziółkowski:
 
Na zawsze w mojej pamięci pozostanie energiczny uścisk dłoni podczas pierwszego spotkania oraz radość, jaką widziałem na twarzy Pana Andrzeja po wyborze pierwszych 89 Stypendystów Fundacji EFC. Jestem wdzięczny losowi, że spotkałem na mojej drodze taką postać. Cieszę się, że mam szansę być jednym z "elementów" maszyny dobra, którą wprawił w ruch Pan Andrzej.