EFC

Aktualności

06.05.2024

Bliżej szkoły: Majówka, matura czy lekcje

Mamy wreszcie maj. Czas w kalendarzu, który zwykle kojarzymy z majówką, słońcem i wolnością! Dla ludzi związanych ze szkołą wygląda to jednak nieco inaczej. Bo wiele ścieżek polskiej edukacji zmierza właśnie w stronę maja. Szkoły podstawowe w dniach 14-16 maja br. organizują test ósmoklasisty. Wcześniej – od wtorku 7 maja – startują w liceach i technikach matury. Harmonogram pisemnych i ustnych egzaminów maturalnych zamyka się dopiero 25 maja. Na miesiąc przed wakacjami polska szkoła staje na głowie. Pierwsze wyzwanie to organizacja egzaminów państwowych. Kolejne to zadbanie o to, by uczniowie/uczennice młodszych roczników edukacyjnie nie stracili tego czasu. Maj w polskiej szkole to ogromne wyzwanie logistyczne i organizacyjne. Oczywiście najprościej byłoby nie zauważyć, że młodsze roczniki są w szkole. W praktyce – mimo że niezdający egzaminów otrzymują dodatkowe wolne dni – na dłuższą metę wydaje się to niemożliwe. Bowiem rok szkolny dla młodszych roczników trwa. Co można im zaproponować zamiast lekcji? Wycieczki, edukację filmową, lekcje muzealne, zielone szkoły? Te propozycje raczej nie wchodzą w grę z powodu braku kadry. Duża grupa nauczycieli/nauczycielek musi być w szkole. Komisje egzaminacyjne pracują wówczas pełną parą. Osoby odpowiedzialne za plan lekcji dla młodszych roczników dwoją się i troją, by pogodzić pracę rady pedagogicznej przy egzaminach z lekcjami.

Ratowanie lekcji w czasie majowych egzaminów to naprawdę wielkie wyzwanie. Czy warto podrzucić szkołom jakąś alternatywę? Czy jakikolwiek plan B na edukację w maju można wypracować w szkole? Może odpowiednio wcześniej – tak, by na maj wszystko było gotowe – włączyć młodych ludzi i kadrę do szukania rozwiązań w tym zakresie? Może wspólnie warto wypracować pomysł, by maja edukacyjnie nie stracić? To w szerszej perspektywie być może zaowocuje zmianą myślenia o edukacji. Pracując w grupach metodą projektu, społeczność szkolna stworzyłaby coś dla siebie, dla swojej szkoły. Ta praca byłaby podyktowana głównie ich potrzebami. Od tego już naprawdę blisko do edukacji obywatelskiej, która ma sens.

Projekt: przywracamy szkole maj

Wydaje się, że wykorzystywanie w edukacji, w procesie uczenia narzędzi odpowiedzialnych za myślenie projektowe to klucz do nowej, lepszej szkoły. Jeśli dana szkoła i funkcjonująca w niej rada pedagogiczna stałyby się otwarte na zespołowe działanie, a wypracowane rozwiązania wdrożono by w życie i wykorzystano w szkolnej praktyce, to niewątpliwie przełożyło by się to na poczucie sprawstwa u młodych, jak i u kadry pedagogicznej. Polska szkoła potrzebuje dziś aktywności, które budzą w uczniach/uczennicach motywację i ciekawość poznawczą. A wśród nauczycieli/nauczycielek (i również rodziców) budują poczucie rzeczywistego udziału w życiu szkoły, co ma szansę przełożyć się na zmniejszenie frustracji, poczucia bezsensu. Ewa Radanowicz w swojej książce[1] pisze: Za horyzontem szkoły rozciąga się wielka przestrzeń. Wprowadźmy do niej pokolenie ludzi wolnych, otwartych, pełnych pasji, odpowiedzialnych za siebie i za innych. Czy szkoła może zmieniać świat na lepsze? Tak! Pod warunkiem, że my zmienimy szkołę. W swojej publicznej szkole w Radowie Małym pokazała, że warto odchodzić od myślenia, że czegoś nie da się zmienić, bo tak zawsze było. Taka zmiana myślenia to pierwszy krok ku oddolnym działaniom w szkolnej codzienności, prowadzącym w przyszłości do zmian systemowych, o czym marzy tak wielu z nas. Edukacja to bardziej ewolucja niż rewolucja. Dlatego warto otwierać się w przestrzeni szkoły na dyskusję, wymianę poglądów. Metodą małych kroków można zmieniać to, co nas frustruje. Tak się wydaje. Jeśli coś w szkole jest źródłem trudności i taka sytuacja ma miejsce kolejny rok z rzędu, to może trzeba się nad tą kwestią zatrzymać i zadać sobie pytanie – jak to zmienić? Albo zaproponować burzę mózgów na ten temat. Jeśli maj w naszej szkole jest powodem corocznych frustracji wszystkich podmiotów tworzących szkołę – od młodych zaczynając, a kończąc na ich rodzicach – to może czas, by ten problem potraktować jako materiał edukacyjny i poszukać nowych rozwiązań w ramach zespołowego, projektowego działania.

Design Thinking w szkole

Jak zacząć? Czy są na to jakieś pomysły lub schematy? Wydaje się, że Design Thinking to dobre rozwiązanie. To dość popularny model zespołowego tworzenia nowych rozwiązań. Metoda, której początki wiążą się z biznesem lat 60’ XX wieku w Stanach Zjednoczonych. Szybko okazało się, że ten model pracy jest dość uniwersalny i można go wykorzystać wszędzie tam, gdzie pojawiają się problemy. Design Thinking jest metodą, której nie można zastosować indywidualnie. Wymaga pracy zespołowej, udziału całego zespołu, co niewątpliwie w przestrzeni szkoły wydaje się dziś potrzebne[2]. Design Thinking określa podejście do tworzenia nowych produktów, usług, rozwiązań w oparciu o głębokie rozumienie potrzeb ludzi, którzy będą z tego korzystać. W tym modelu kluczowe są: koncentracja na użytkowniku ze zrozumieniem jego potrzeb (empatia, diagnoza potrzeb), kreatywna współpraca warunkująca spojrzenie na problem z wielu perspektyw (generowanie pomysłów) oraz testowanie rozwiązań/eksperymentowanie (prototypowanie i testowanie), dzięki czemu można zwrócić uwagę na to, jakie nasze rozwiązanie ma wady, jakie zalety – a wszystko po to, by przekonać się, że można je wprowadzić w życie.

Jak wykorzystać Design Thinking w szkole – w pracy rady pedagogicznej i/lub w pracy z uczniami/uczennicami – w kontekście opisanego wcześniej wyzwania, przed którym w każdym roku szkolnym z powodu majowych egzaminów państwowych stoi każda szkoła podstawowa lub ponadpodstawowa? Wiadomo, że co roku w maju wiele nauczycieli/nauczycielek pracuje w komisjach egzaminacyjnych. W związku z tym dla młodszych roczników jest to czas edukacyjnie stracony. Zaradźmy temu wcześniej, wykorzystując do poszukiwania rozwiązań Design Thinking. Popracujmy w grupach nad rozwiązaniami. W ramach jednej z sierpniowych rad pedagogicznych podzielmy się na grupy (jeśli nasza rada jest bardzo liczna) i pamiętając o tym, że Design Thinking jest modelem zespołowego tworzenia nowych rozwiązań, składającym się z opisanych powyżej etapów, przejdźmy przez ten proces razem. Nic nie stoi również na przeszkodzie, by w ramach dość popularnych obecnie w polskiej szkole integracyjnych wyjazdów, organizowanych zwykle na początku każdego roku szkolnego, zaproponować taką aktywność młodym ludziom, poszczególnym klasom. Wypracowane rozwiązanie możemy z roku na rok udoskonalać, również dzięki Design Thinking...

Razem możemy więcej

Czy każdy maj w polskiej szkole ma być spisany na straty? Czy skoro coś nie działa tyle lat z rzędu i jakoś sobie z tym radzimy – my kadra pedagogiczna, mu uczniowie/uczennice i my rodzice – to jest sens to zmieniać? Czy istnieje szansa, że damy radę wypracować rozwiązanie, by choć kilka dni w majowym egzaminacyjnym harmonogramie naszej szkoły, były czasem, w którym młodzi mają poczucie, że warto przyjść do szkoły? Jeśli będziemy ciągle dyskutować o konieczności tej zmiany i myśleć, że nie da się tego zmienić, to pewnie wiele dobrego dla szkoły i procesu uczenia się nie wydarzy. Bo dyskutowanie o zmianach, o ich zasadności zwykle nas polaryzuje i wzbudza wiele emocji. Jeśli zaś postawimy na diagnozę problemu, który nas frustruje, a potem zespołowo według zaproponowanego modelu zaczniemy szukać rozwiązań, to kolejny maj w naszej szkole może wyglądać inaczej. A my będziemy mieć poczucie, że razem zadziałaliśmy dla wspólnego dobra i doświadczyliśmy tego, że w zespole można osiągnąć więcej. Takiej perspektywy potrzeba polskiej szkole. Dlatego uwzględniamy ją w misji/wizji naszej Fundacji[3] i na niej opieramy nasze myślenie o wielkiej potrzebie sensownej edukacji obywatelskiej w Polsce.

Agnieszka Ciesielska

 

Źródła:

[1] Ewa Radanowicz, W szkole wcale nie chodzi o szkołę, str. 13, Wydawnictwo SENSOR 2020.

[2] https://www.szkolazklasa.org.pl/materialy/desigh-thinking-edukacji/

[3] Fundacja EFC - misja i wizja